Znałem tego aktora jeszcze jako bardzo mały dzieciak, zanim na antenach pojawił się serial
"The Sopranos". Na ogół grywał drugoplanowe role, lecz niektóre zagrane w niesamowitym
stylu. Bardzo fajnie, że dostał rolę Tony'ego Soprano, dzięki czemu mógł jeszcze bardziej
zabłysnąć swoimi umiejętnościami aktorskimi. Ba, przyznam nawet, że niesamowicie
przekonywująco wcielił się w rolę włoskiego gangstera z New Jersey (i nie tylko on, bo reszta
aktorów też dała czadu).
Dzisiaj właśnie wszedłem na filmweb, aby dać mu solidną siódemkę (od tygodnia oglądam
ponownie "Rodzinę Soprano") i do teraz jestem w szoku, że zmarł w tym roku.
Wielka szkoda, tymbardziej że tak młodo mu się zmarło.
Miałeś swoje wspaniałe 5 minut, James a na najbliższej imprezie na pewno wzniosę za
Ciebie toast.
Do zobaczenia po drugiej stronie